Królik to nie miś pluszowy...
stwierdzenie bardzo oczywiste, prawda? A jednak, mam wrażenie, że dla niektórych wciąż niezrozumiałe.
Bardzo często obserwuję obecnie na grupach facebookowych, poświęconych tematyce królików, posty o nowo przybyłych domownikach. Ludzie się dziwią, dlaczego ich nowy, króliczy przyjaciel, po raptem dwóch dniach nie jest jeszcze przytulanką i miziakiem. Razem z tymi postami, obserwuję również osoby, którym coraz mniej chce się na takie posty odpowiadać - no bo w końcu, ile razy można powtarzać to samo? Poczułam potrzebę napisania o tym raz, a porządnie - mam nadzieję.
Zacznijmy od tego, że każdy królik jest inny i ma swój unikatowy charakter. Jeden będzie uwielbiał się głaskać, inny natomiast może być większym indywidualistą i niekoniecznie lubić częste towarzystwo. Nie miałam jednak doświadczenia z tymi drugimi, więc skupię się na tym, co znam, czyli pierwszym przypadku.
Poza charakterem, warto także zwrócić uwagę na wcale nie oczywistą dla wszystkich sprawę - króliki posiadają uczucia, emocje i swoje własne humory. Zdolne są do odczuwania takich rzeczy jak strach, stres, brak pewności siebie.
KRÓLIK W DOMU - I CO DALEJ?
Przede wszystkim zrozumiejmy, że królik w nowym otoczeniu ma wszelkie prawo, aby czuć się zagubionym i mogą mu towarzyszyć wyżej wymienione emocje. Trafił wszak do nowego miejsca, nie zna otoczenia, nie zna zapachów, nie zna ludzi, którzy się wokół niego kręcą, nie zna dźwięków, nie zna potencjalnych zagrożeń. Ciężko chyba oczekiwać, aby czuł się jak ryba w wodzie, prawda?
Najczęściej popełniany błąd to zmuszanie królika do wchodzenia w interakcje. Głaskanie go na siłę, branie na ręce/kolana, przytulanie. Wiadomo, że okres zapoznawczy chcielibyśmy mieć jak najszybciej za sobą i rozpocząć wspólną przygodę. Musimy jednak dać królikowi czas na poznanie wszystkiego, co dla niego nowe - w tym także nas. Pamiętajmy, że królik nie jest laleczką, tylko żywym stworzeniem, reagującym na bodźce zewnętrzne. Jeśli twój królik podczas interakcji z tobą: kładzie po sobie uszy, przylega płasko do ziemi, zamiera w bezruchu, szybciej oddycha, jest to wyraźny znak dla ciebie, że się boi i w takiej sytuacji należy zostawić go w spokoju!
JAK ZACZĄĆ?
Sama przygarnęłam królika w wieku około 7-8 miesięcy, który do tego czasu zdążył już 2 razy zmienić miejsce zamieszkania i swoje przeżyć. Opiszę wam proces, który sprawdził się w naszym przypadku, a efekty pojawiły się błyskawicznie!
- Etap 1: Pozwól uszakowi przyzwyczaić się do swojej obecności.
Siadaj blisko klatki i zajmuj się własnymi sprawami. Nie zwracaj uwagi na królika, niech nie czuje się obserwowany. Poczytaj sobie książkę, włącz serial, odrób lekcje, czy kto co robi w wolnym czasie. Możesz także prowadzić rozmowy telefoniczne - dzięki temu królik przyzwyczai się do twojego głosu. Yumiko, dzięki moim rozmowom telefonicznym, a także tymi z drugim domownikiem, szybko przestała zamierać na dźwięk głosów w mieszkaniu.
- Etap 2: Otwórz klatkę, ale nie decyduj za niego.
Jeśli zauważysz, że twój uszak czuje się już swobodnie w twoim towarzystwie, czyli wykonuje normalne czynności, takie jak jedzenie, mycie się, leżenie w wygodnej pozycji, nie reaguje na twoje ruchy, a być może nawet jest ciekawy świata poza klatką - wiedz, że przyszedł czas na otwarcie drzwiczek. Otwórz je więc, a potem się wycofaj, znowu zajmując sobą. Absolutnie nie wyciągaj uszaka na siłę z klatki! Niech on sam zdecyduje, kiedy będzie gotowy na poznanie nowego domu. Na początku może nie być zbyt pewny siebie i nieco nerwowy. Kiedy coś go zaniepokoi, będzie szybko wracał do klatki, w której czuje się bezpiecznie. Nie interweniuj. Niech sam zauważy, że nic mu nie grozi i był to fałszywy alarm. Dzięki temu będzie próbował znowu i znowu, a jego pewność siebie będzie szybciej narastać.
- Etap 3: Zachęcaj, ale nie naciskaj.
Pozwól uszakowi, żeby to on wykonał pierwszy krok. Niech podejdzie, obwącha cię, daj mu czas. Zobacz czy będzie tobą zainteresowany, czy podejdzie, a po sekundzie odejdzie. Jeśli zostanie przy tobie dłużej, możesz spróbować go pogłaskać. Przestań jednak natychmiast, jeśli będzie zachowywał się w sposób, wypisany wyżej pogrubioną czcionką. Z każdym razem powinno być coraz lepiej. Królik będzie ci pokazywał, kiedy ma ochotę na mizianie. Możesz go także zachęcić niewielką ilością przysmaków - będziesz mu się na pewno miło kojarzyć.
Wszystkie te etapy wymagają czasu i cierpliwości, ale moim zdaniem naprawdę warto! Pozwala to królikowi na zapoznanie się ze wszystkim, ale także zbudowanie pewności siebie, która jest bardzo ważna. W końcu nie chcemy mieć chyba królika, który będzie bał się własnego cienia?
Jak wyglądało to u nas? Etap pierwszy trwał 2 dni. Spędzałam przy klatce Yumiko cały czas, kiedy nie byłam w pracy i nie spałam. Szybko się oswoiła z moją obecnością, więc przeszłyśmy do etapu 2. Przez około 2 dni, znowu siedziałam blisko klatki, której drzwiczki były teraz otwarte. Jej pierwsze razy były bardzo nieśmiałe, ale jak po 2-3 dniu zaczęła wychodzić, to już nie chciała wracać do klatki! Nie zaczepiałam jej, po prostu pozwalałam robić to, na co miała ochotę. Oczywiście wyłączając sytuacje, w których sama do mnie podchodziła, ale tych nie było na tamten moment tak wiele. Etap 3 pojawił się i zniknął sama nie wiem kiedy. Jednego dnia Yumiko zaczęła wychodzić, a następnego była tak zaciekawiona, że została puszczona po większej części mieszkania.
Zazdrościłam jednak ludziom, których króliki wylegiwały się na łóżkach i kanapach. Przyznaję, że próbowałam ją "zachęcić" do zapoznania się z kanapą, ale efektów żadnych to nie przyniosło, więc ucząc się na moich błędach, nie róbcie tego! Minęły 3 tygodnie i Yumiko kompletnie się oswoiła z nowym domem i domownikami. Zaczęła sama wskakiwać na kanapę po mizianko. Obecnie mija miesiąc odkąd jest u nas i jeszcze na pewno jej zachowanie będzie ulegać zmianom, czego nie mogę się doczekać! Na ten moment dała się poznać ze strony kompletnego miziaka, którego można głaskać przez 2 godziny i ciągle mu mało.
Podsumowując, proces oswajania królika wymaga czasu, ale efekty, które pojawiają się stopniowo, naprawdę przyjemnie się ogląda. Królik się przed nami otwiera. Mamy okazję poznać jego charakter, to co lubi i czego nie lubi, podobnie jak to on poznaje nas. 100%-towo oswojony uszak będzie wspaniałym towarzyszem w domowym lenistwie! Oczywiście można wybrać także krótszą drogę i być może ona także przyniesie jakieś efekty - nie twierdzę, że nie. Musimy jednak zadać sobie pytanie, czy chcemy, aby królik był naszym przyjacielem i członkiem rodziny, czy laleczką lub ozdobą wnętrz - choć bardzo ciężko mi to tak ujmować w słowach, ale niestety, mam wrażenie, że niektórzy właśnie tak postrzegają naszych małych podopiecznych.
Pamiętaj, że o wiele bardziej opłaci ci się być opiekunem swojego zwierzaka, niż jego właścicielem!!!
P.S. Zapomniałam jeszcze wspomnieć o tym wcześniej, ale trzeba mieć na uwadze, że większość królików nie lubi być podnoszona. Kojarzy im się to z porwaniem przez ptaki, które polują na nie w naturze. Także nie zdziwcie się, jeśli wasz uszak nigdy nie będzie lubił być noszony :)
Komentarze
Prześlij komentarz